Powiedziałem chłopakom, że muszę iść do toalety. Mieściła się ona u góry, ponieważ ta na dole była w remoncie. Nawet się z tego powodu cieszę. Poszedłem szybkim krokiem do łazienki i załatwiłem swoją potrzebę. Cały czas zaprzątały mi myśli o Ariel. Nawet się jej nie spytałem czy z nią wszystko dobrze.
Rozmyślając nad tym znalazłem się obok jej pokoju. Wiedziałem, że już śpi. Postanowiłem do niej wejść, ponieważ jakaś siła ciągnęła mnie do środka. Otworzyłem jak najciszej drzwi, żeby jej nie obudzić. Lekko się zawahałem, gdy się poruszyła. Podszedłem do niej i przyjrzałem się jej smukłej, białej cerze i dużych, czerwonych ustach. Światło padało idealnie na jej twarz. Jak dla mnie jest najpiękniejszą dziewczyną jaką poznałem. Chociaż czasem papla jak najęta. Usiadłem na podłodze i przyglądałem się jej. Tak bardzo chciałbym ją teraz pocałować. Chyba się w niej zakochałem. A obiecałem sobie się w niej nie zakochiwać. Poruszyła się lekko, więc przykryłem ją, żeby nie zmarzła. Jeszcze ta kostka.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy.- powiedziałem cicho i przyłożyłem moją rękę do jej policzka.- Tak bardzo chcę cię pocałować. Chyba się w tobie zakochałem. Debil ze mnie.
Prowadziłem taką bezsensowną rozmowę z samym sobą, aż Ariel zaczęła się strasznie wiercić. Przestraszyłem się, że się przebudzi. Natomiast on skuliła się i zaczęła płakać przez sen.
-Proszę zostaw mnie! Ja nie chce! Błagam! Pomocy!- zaczęła się wydzierać. Speszyłem się trochę, ponieważ jej krzyki było słychać, aż na dole.
-Wiktor, gdzie jesteś? Wiktor!- wołała kogoś o nieznanym mi imieniu. Złapałem ją za rękę. Do pokoju wpadł Jony.
-Usłyszałem, że krzyczy, więc wszedłem do jej pokoju sprawdzić co się stało.- odparłem widząc jego pytającą minę.
-Ona ma tak od kiedy...- I w tym momencie chłopak się zawiesił, jakby palnął czegoś czego nie powinien.
-Od kiedy?
-Nie ważne.- odparł.- Tak jest każdego dnia, ciągle śni jej się ta sama scena.
-Jaka scena? Powiesz mi o co chodzi?- trzymałem za rękę Ariel, która nadal śpiąc wołała imię tego chłopaka. Trochę zaczynało mnie irytować zachowanie Joniego.
-Sorry stary, ale ja ci nic nie powiem. Jeśli Ariel będzie chciała sama ci to powie.- powiedział.
-Wiktor, proszę cię wróć. Błagam cię. Ja cię...- Ostatniego zdania nie dokończyła, ponieważ zaczęła szlochać. Ścisnęła moją dłoń i lekko otworzyła zapłakane oczy.
-Co wy tu robicie?- spytała lekko speszona moim widokiem.
-Usłyszałem, że płaczesz, więc przyszedłem sprawdzić co się dzieje. Później złapałaś mnie za rękę i nie chciałaś puścić.- odpowiedziałem. Ariel szybko zabrała rękę.
-Przepraszam za moje zachowanie. Jony mam do ciebie małą prośbę.- chłopak podszedł do niej, a ona wyszeptała mu coś na ucho ten przytaknął tylko w geście porozumienia.
-Chodź stary. Ariel jest zmęczona.- szarooki podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.
-Mam nadzieję, że wyjaśnisz mi wszystko.- powiedziałem odchodząc. Schodząc na dół Jony powiedział mi, że mam nikomu nic nie mówić, na co ja tylko prychnąłem.
-Co się stało Ariel?- zapytał ten irytujący chłopak o imieniu Kentin. Wkurzał mnie ten gość, ponieważ następny przystawiał się do Ariel. Chciałem coś powiedzieć, ale zrobił to szarooki.
-Nie nic się jej nie stało. Obudziła się, bo śnił jej się koszmar.- Lysander wyczuł, że Jony kłamie, ale nie wypowiedział się na ten temat tylko wykręcił lekko nos. Zawsze tak robił gdy wyczuwał kłamstwo.
-To na czym stanęło? Jony chyba miałem ci skopać tyłek.- zaśmiałem się.
-Dobra, dobra zobaczymy kto komu skopie tyłek.
Przez całą godzinę graliśmy na zmianę w Guitar Hero. Ograłem Jonego, a potem resztę. Najgorzej było z tym irytującym kolesiem co podrywa Ariel. Ten drugi, ale niestety nie znam jego imienia, ponieważ brzmi dość głupio. Potem zagrałem z Kentinem, którego ograłem dość szybko. Przez cały czas gapił się na mnie ten chłopak, jakby chciał ze mnie wyczytać co się stało tam u góry. Nie przejąłem się tym zbytnio. Potem rozeszliśmy się do domu.
****************Ariel*****************
Wstałam z wielkim bólem nogi. Pokuśtykałam do szafki, gdzie wzięłam tabletki przeciwbólowe. Potem znowu położyłam się do łóżka. Potem rutynowo przyszedł do mnie Jony i oznajmił, że musi gdzieś wyjść. Zostawił mi na stoliku kanapki. Powiedział też, że potem ktoś do mnie wpadnie i uszykuje mi obiad, na co pokręciłam głową na znak, że rozumiem. Wydaję mi się, że mój kuzyn się w kimś zakochał. Był ubrany w jasne dżinsy do tego koszula w czerwoną kratę oraz idealnie ułożone włosy. Może nie był jakoś pięknie ubrany, ale jakoś inaczej niż zwykle. Nie zastanawiając się więcej zjadłam zrobione kanapki. Potem pograłam trochę w Simsy i takie różne inne gry. Tak minęła godzina. Było już coś po 13, gdy usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. To na pewno Rozalia, ale ona przecież gotować nie umie. Nagle w moich drzwiach pojawił się .... LYSANDER?!
-Cześć Ariel. Jony poprosił mnie, żebym się tobą zajął.- chłopak wyglądał jakby zobaczył jakąś inną osobę.
-Cześć. Czemu mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy?- zapytałam żartując.
-Wyglądasz o wiele lepiej bez tego ciężkiego makijażu.- uśmiechnął się Lys, a ja lekko się zarumieniłam.
-Nie przesadzaj wyglądam jak potwór.
-Nie oceniaj siebie negatywnie, ponieważ ucierpi na tym twoja odwaga.- powiedział.
-To co mi pysznego ugotujesz?- sprytnie zmieniłam temat.
-Co powiesz na ziemniaki i kurczaka z sałatką?
-Brzmi pysznie. A ty w ogóle umiesz gotować? Nie spalisz mi kuchni?
-Raczej nie spalę ci kuchni. Potrafię dość dobrze gotować.- odparł.- Jeśli pozwolisz oddalę się.
Skinęłam głową w geście porozumienia. Lysander jest taki grzeczny, aż czasami za bardzo.
Strasznie mi się nudziło u góry, więc poprosiłam różnookiego, żeby zniósł mnie na dół. Nie zbyt chętnie zniósł mnie, ponieważ jak to on ujął potem będzie wysłuchiwał kazania Jonego, że mnie znosi na dół. Odparłam mu, że na pewno tak nie będzie, ponieważ wstawię się za nim. Lysander położył mnie delikatnie na kanapie, ale bardzo nie fortunnie potknął się o kant dywanu i upadł na mnie. W tym monecie do salonu wszedł Kastiel. Co on tu robi?
-Hej...Lys... Chyba przeszkadzam.- chłopak zrobił bardzo dziwną minę, a ja z białowłosym wybuchliśmy śmiechem. Na co Kas zrobił jeszcze bardziej dziwną minę.
-Haha. Nie, nie przeszkadzasz.- odparłam z wielkimi przerwami na oddech podczas śmiechu.
-A mi się wydaje, że tak.- powiedział. Chyba był zły, ale o co?
-Lysander upadł na mnie, gdy próbował mnie położyć. Bo chciałam w końcu zejść z tej góry na dół.- powiedziałam jakoś tak dziwnie składając zdania.
-Muszę się zgodzić z Ariel, jest strasznie ciężka.- zaśmiał się, za co dostał kuksańca w ramię.
-Dobra wierzę wam.- już łagodniejszym tonem, takim bardziej milszym.- Przyniosłem to o co prosiłeś.
-Dziękuję.- Lys zabrał pakunek z rąk Kasa i poszedł do kuchni. Zostałam sama z Kasem.
-Skoro już tu jesteś to pooglądamy coś?- spytałam. Natomiast on zamiast mi odpowiedzieć przyglądał mi się uważnie.- Ludzie, czy ja mam coś na twarzy?
-Nie, ale jakoś inaczej wyglądasz.- stwierdził.
-No, bo wiesz ....może.... jestem bez makijażu!- co oni się tak na mnie uparli.
-Spokojnie, chciałem ci powiedzieć, że ładnie wyglądasz bez tej tapety.
-Yyyy. Dziękuję.- powiedziałam zdziwiona.- Co powiesz na horror "Obecność"?
-Może być.- odparł.- A nie będziesz się bała?
-Jest rano, gorzej by było gdyby była noc.- powiedziałam chłopakowi, gdzie są płyty. Włączył bez najmniejszego problemu. Oglądaliśmy tak, aż Lysander nie zaczął wołać nas na obiad. Oczywiście Kastiel pomógł mi się doczłapać do jadalni.
-Proszę cię zostań moją żoną.- powiedziałam zatapiając się w obiedzie.
-Zostaw go w spokoju. Wynajmę go, żeby gotował mi takie obiady.- oznajmił Kas.
-Przestańcie, to tylko kurczak.- speszył się różnooki.
-To nie kurczak, to niebo.- z każdym kęsem się rozpływałam.- To co przystajesz na moją propozycję?
-No wiesz, żoną twoją chyba nie zostanę.- powiedział chłopak.- To jest nie możliwe.
-No chyba, że zmienisz płeć.- dodał czerwonowłosy.
-Oszalałeś? Taki przystojniak i płeć ma zmieniać?- zaśmiałam się do chłopaków. Obaj zrobili dziwną minę.
A przecież ja nic takiego nie powiedziałam.- Dobra, to zostaniesz moim mężem.
-Hahaha. No chyba nie.- odparł Kastiel.
-Czemu?
-Bo nie.
-To nie jest odpowiedź.
-Jest.
-Przestańcie się kłócić, bo zachowujecie się jak małe dzieci.- odparł białowłosy.
-Ale to on zaczął.- zrobiłam naburmuszoną minę. Nagle kostka zaczęła mnie rwać na co skuliłam się z bólu.
-Ej nic ci nie jest?- czerwonowłosy naprawdę się wystraszył tym nagłym bólem kostki.
-Nie, tylko dzisiaj nie fortunnie nastąpiłam na tą nogę i mnie trochę boli, ale to przejdzie.- uspokoiłam ich.
Przez całe popołudnie oglądaliśmy filmy. Aż o godzinie 19 wrócił uradowany Jony, ale kiedy zobaczył mnie, że nie jestem w łóżku to przybrał bojową minę. Uhu. będę miała kazanie. Najpierw nakrzyczał na chłopaków, że mnie nie dopilnowali,a gdy próbowałam się odezwać to dostawałam burę. Gdy sie uspokoił powiedziałam mu, że chciałam pooglądać z chłopakami film, więc Lys zniósł mnie na dół. Jony odetchnął z ulgą słysząc, że białowłosy mi pomógł. Potem przeprosił chłopaków, że na nich nakrzyczał. Lys skinął porozumiewawczo, natomiast Kas zaczął swoją paplaninę, że to niby się tak musiał mną wielce zająć i w ogóle. Jony nakazał mi iść do pokoju gościnnego, który mieści się na dole. Położyłam się w ciuchach, które miałam na sobie. I nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Skończony taki krótki, ale jest :D
W razie jakiś błędów to sorry. A i jeszcze jedno. Kto zgadnie kim jest tajemnicza postać?
To jest Armin czy Kastiel? Walka trwa! :) Pamiętajcie też, że oboje byli na dole u Jonego. A może to Lysander, który świetnie gotuje ? Czy chłopak, który ją kocha wyzna jej miłość? Kim w ogóle jest?
Zapraszam do ankiety! Tam u góry!
Fight <3 Kto wygra ? |