Zerwałam się jak poparzona słysząc przeraźliwy dla ucha dźwięk. Wyskoczyłam z łóżka i pędem pobiegłam w miejsce huku. O mało przy tym nie zabijając się przy ostatnim schodku, weszłam do kuchni.
Na samym środku ujrzałam cały stos potłuczonej porcelany. Mój oddech zatrzymał się w gardle i z trudem przełknęłam ślinę. Spojrzałam na mojego kuzyna z wielkimi oczami przepełnionymi strachem, ale też i ulgą.
Chłopak spojrzał na mnie wystraszony, ale po chwili uśmiechnął się przepraszająca i wskazał palcem na osobę stojącą obok niego. Okazało się, że obok Jonego stoi nie kto inny jak Kastiel.
-To jego wina. - powiedział pokazując palcem na czerwonowłosego. Zaśmiałam się na widok zbolałej miny Jonego i zdezorientowanej Kastiela.
-Wcale, że nie. - skrzyżował ręce i spojrzał wymownie na Jonego. - To ty chciałeś to wszystko przenieść na raz.
-To czemu w cholerę mi nie pomogłeś?
-Boś się darł, że ty jesteś MĘŻCZYZNĄ, a nie babą i dasz sobie radę. - uśmiechnął się łobuzersko, a Jony stracił już ten swój zapał i gdyby był małą dziewczynką zapewne tupnął by nogą ze złości.
-Gorzej niż dzieci. - odparłam trzymając się za brzuch. Brązowooki spoglądał na mnie tajemniczym wzrokiem, a jego usta wykrzywione były w jakiś dziwny grymas.
-Cześć Kastiel, dawno cię nie widziałam. - moje ręce powędrowały na wysepkę, o którą aktualnie się opierałam.
-Cześć Ariel. - odpowiedział i uśmiechnął się w ten swój łobuzerski sposób. Jaki on ma pociągający uśmiech, w którym można by było się wpatrywać w wieczność.
-Ariel, pomożesz sprzątać? - chrząknął brązowowłosy wyprowadzając mnie z transu.
-Sam narobiłeś bałaganu to sprzątaj. - odparłam nonszalancko wymachując rękom.
-To sama robisz sobie śniadanie. - powiedział z uśmiechem zwycięstwa, ponieważ doskonale wiedział, że nie potrafię nawet pokroić pomidora.
-Jonuś noooooo nie bądź taki. - wstałam i zarzuciłam mu ręce na szyję, uwieszając się na nim całym ciężarem.
-Idź szukaj debila, który ci zrobi śniadanie gdzie indziej. - spojrzał wymownie w stronę Kastiela, który grzebał coś w swoim telefonie. Uśmiechnęłam się chytre i w mgnieniu oka znalazłam się na plecach czerwonowłosego. Chłopak zachwiał się i zapewne wylądowalibyśmy na ziemi, gdyby nie przytrzymanie się Kasa o stołek od wysepki. Niestety komórka nie miała tyle szczęścia i upadła z hukiem na podłogę.
-Głupia jesteś czy tylko udajesz? Mało brakowało, a liznąłbym czołowe z podłogą. - odparł z irytacją łapiąc mnie za nogi bym nie upadła.
-Prze lizałbyś się z podłogą, a Ariel by cię od tyłu wzięła. - nabijał się brązowowłosy.
-Takie śmieszne, że aż wcale. - skrzywiłam się na oschły ton czerwonowłosego, ale po chwili na mojej twarzy powstał lekki uśmieszek.
-Skończycie już tą dziecinadę. Niech jeden to posprząta, a drugi zajmie się moim śniadaniem. Przez wasze sprzeczki spóźnię się do szkoły, a mi przynajmniej zależy, żeby chodzić do tej wspaniałej instytucji.
Posłałam im spojrzenie mówiące 'Zero sprzeciwu, bo łby pourywam'. Kastiel zaśmiał się pod nosem, ale postanowił, że jednak zrobi mi coś do jedzenia. Zaś Jony zabrał się za sprzątanie. Z zwycięskim uśmiechem udałam się na górę, żeby się przygotować do szkoły.
Ubrana w czarną sukienkę z motywem białych czaszek przewiązaną brązowym paskiem zeszłam na dół, gdzie już uszykowane były trzy talerze z porcjami jajecznicy. Przysiadłam do jednego i zaczęłam w spokoju jeść, a raczej dłubać w nim.
-Brak apetytu? - powiedział brązowooki patrząc na mnie przenikliwie. - Jak byłaś tu ostatnim razem to wydawałoby się, że zjadłabyś wszystko i wszystkich.
-Jonuś robi mi codziennie jajecznice i jeśli jeszcze raz wezmę do ust jajecznice to mówię wam zbełtam się wam na buty. - nadal bawiłam się swoją porcją nie unosząc wzroku na chłopaków.
-Powinnaś być mi wdzięczna, że ci ją chociaż robię. Ty sama nigdy byś jej nie zrobiła.
Prychnął wyrażając tym swoje niezadowolenie. Wstał z gracją odkładając do zlewu talerz, który od razu umył po sobie.
-Nie gniewaj się na mnie, proszę. Nie bądź takim jak Oni. - moja warga zaczęła lekko drżeć, a w oczach pojawiły się łzy. Jony widząc moją reakcje podbiegł do mnie i przytulił z całej siły, uspokajając mnie lekkim kołysaniem.
-Jest już dobrze. Arluś przecież nie mógłbym się na Ciebie gniewać. Przecież jesteś moją ukochaną siostrzyczką. - jego słowa działy na mnie uspokajająco i zaraz moja panika ucichła. Odsunęłam się od brązowowłosego i uśmiechnęłam się promiennie.
-Dziękuję już mi lepiej.
Wstałam dość ociężale i chwiejnym krokiem udałam się po torbę. Gdy schodziłam na dół usłyszałam rozmowę.
-Powiesz mi w końcu dlaczego tak zareagowała?- powiedział Kas już lekko zirytowanym głosem.
-Miała ciężką przeszłość. Ja ci o niej nie mogę powiedzieć. Musisz się o to jej zapytać. - odparł zdenerwowany przez chwilę mierzyli się wzorkiem, ale w końcu odpuścili i ich uwaga skupiła się na mnie.
Uśmiechnęłam się najlepiej jak umiałam, ale na pierwszy rzut oka widać było, że nie przekonał ich mój piękny sztuczny uśmiech. Mierzyli mnie zaniepokojonym wzrokiem przez dłuższą chwilę, która dla mnie trwała wieczność.
***
Siedziałam właśnie na lekcji, która dłużyła mi się w nieskończoność. Obok mnie jak zwykle siedziała Rozalia, która pochłonięta była sms'owaniem z Leo. Jej chłopak jest starszym bratem Lysandera oraz całkiem dobrym przyjacielem Jonego. Spotkałam go kilka razy i wydaje się być tak samo miły jak jego młodszy brat. Jego styl bardzo pasuje do Rozalii i Lysandera jest taki jakby z innej epoki.
Z moich głębokich rozmyślań wyrwało mnie szturchnięcie w bok. Okazało się, że Rozalia dźgała mnie ołówkiem już dobrą chwilę, ponieważ na jej pięknej twarzy pojawił się grymas zirytowania i złości.
-Dźgam cię już od jakiś 5 minut, a ty normalnie jakbyś z betonu była. - fuknęła białowłosa patrząc na mnie gniewnie.
-Przepraszam. - oparłam się łokciami o ławkę spoglądając na moją przyjaciółkę z ukosa. - Co było tak ważnego, że musiałaś przerwać pisanie z Leo?
-A w łeb chcesz? - oburzyła się Rozalia i skrzyżowała ręce na piersi.
-No dobra już dobra. - odparłam unosząc ręce w uśmiechem na ustach.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że dostałaś kartkę od kogoś. - podała mi idealnie zwiniętą karteczkę, która na wierzchu miała napisane pochyłym pismem moje imię. Rozejarzałam się po klasie, ale nikt nie zwrócił mojej uwagi.
-Wiesz od kogo jest? - spytałam, ale dziewczyna energicznie pokiwała głową na znak, że nie wie.
-Oh, Leoś napisał. - powiedziała entuzjastycznie i powróciła do swojej dawnej czynności. Z zaciekawieniem otworzyłam karteczkę, której zawartość napisana była dość niechlujnym pochyłym pismem.
'Musisz mi coś wyjaśnić i nie ma żadnych wymówek.
Mam kilka pytań.
Spotkajmy się jutro o godz 14. Przyjdę po Ciebie.'
Doskonale wiedziałam od kogo jest ta wiadomość, więc muszę się nastawić psychicznie na naprawdę niezwykłą rozmowę. Westchnęłam i pogrążyłam się w dalszych rozmyślaniach, które miały na celu wymiganie się od tej 'poważnej' rozmowy, która mnie jutro czeka. Po lekcji ruszyłam do domu. Nie chciało mi się siedzieć i 'nie' słuchać nauczycieli. Cały dzień spędziłam w pustym domu, w którym aż przerażające było samo tykanie zegara.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj tylko tyle <3
Wybaczcie, że tak długo nie pisałam. Ale teraz zaczynam z grubej rury :D
P.S. Będzie coraz więcej akcji i wkrótce pojawi się ktoś bardzo niespodziewany!
Jak myślicie macie już pomysł kto to będzie?
Super rozdział
OdpowiedzUsuń( mojachistoria.blogspot.com w wolnej chwili zapraszam)
Fantastyczny rozdział :*
OdpowiedzUsuńNie mogłam się już doczekać nowego rozdziału , a tu wchodzę no i nareszcie jest!
Życzę dużo weny i czekam szybciutko na next :)
Rozdział jest niedokończony xD
UsuńJa tak ładnie po kryjomu, niczym ninja śledzę twoje nowe rozdziały no ale kiedy zauważyłam nową notkę podekscytowanie wzięło górę. Aż muszę napisać komentarz >< uwielbiam twoje opowiadanie. Jak najszybciej wstawiaj resztę i daj mi się nacieszyć kobieto *-*
OdpowiedzUsuńCzyżby Dakota miał wkroczyć do akcji? xp
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, jak zwykle ^^
Zapraszam też do siebie** http://shade-of-scream.blogspot.com/
Kiedy next ? :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny blog :*