2 listopada 2014

Rozdział 7 ♥

 Przez cały tydzień leżałam w moim więzieniu (czyt. pokój).Bardzo często odwiedzał mnie Kastiel z Lysandrem, trochę mniej Armin, ponieważ miał coś ważnego do powiedzenia. Rozalia natomiast potrafiła do mnie przyjść 3 razy dziennie z bardzo błahymi sprawami. Mówiłam wam już, że Alexy podczas jakiegoś biegu złamał nogę. Biedaczek, teraz to już na pewno nie pójdzie ze mną i Rozą na shopping.
  Obudzona porannymi zapachami dochodzącymi z kuchni, zeszłam delikatnie po schodach ubrana jeszcze w piżamę. Co do mojej nogi to już z nią wszystko dobrze. Byłam u lekarza i dostałam pozwolenie na pójście do szkoły. Za niecałą godzinę mają po mnie przyjść złotooka i różnooki. Zjadłam posłusznie uszykowane śniadanie. Podziękowałam mojemu kochanemu kuzynowi za posiłek. Powiedział mi, żebym uważała na siebie na co ja powiedziałam, że Roza będzie mnie pilnować. Na co chłopak zaśmiał się.
Poszłam na górę, gdzie postanowiłam się przebrać w śnieżnobiałe dżinsy, mój ukochany burgundowy sweterek, a pod to białą koszulę. Wystawiłam kołnierzyk na zewnątrz. Lekki makijaż, bo białowłosa uznała, że mocny makijaż mnie szpeci. Dla świętego spokoju zgodziłam się. Kiedy skończyłam mój makijaż usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam delikatnie stąpając na moją chorą kostkę na dół. W drzwiach stali moi przyjaciele.
-Witaj Ariel.- przywitał się jak zawsze uprzejmy Lys.
-Wyglądasz bosko!- dodała Roza.
-Dziękuję.- odparłam. Lys bardzo uważnie mi się przyglądał, ale niczego nie powiedział. Ja natomiast ubrałam jasno brązowe botki oraz mój ukochany bordowy płaszczyk. Wyszliśmy z mojego domu, który zamknęłam. Jony dawno już wyszedł.
-Jesteś pewna, że dojdziesz do szkoły. Może Lys wziął by cię na barana?- pytała złotooka.
-Jest wszystko dobrze.- powiedziałam lekko kłamiąc, ponieważ trochę zaczęła mnie boleć.
-Kłamiesz. Przecież widzę.- stwierdziła. Miałam znowu zaprzeczyć, ale w tym momencie odezwał się Lys.
-Jeśli pozwolisz wezmę cię na barana.- chłopak schylił się, a mi zrobiło się głupio i postanowiłam spełnić jego prośbę. Moja przyjaciółka uśmiechnęła się zwycięsko. Ona coś kombinuje. Gdy weszliśmy na dziedziniec, zobaczyłam idącego w naszą stronę Kasa. Miał dziwny wyraz miny, ale u niego taka mina to norma.
-Ślicznie razem wyglądacie.- odpaliła moja przyjaciółka, która teraz uśmiechała się od ucha do ucha.
Oboje spłonęliśmy rumieńcami.
-Rozalio, o czym ty mówisz?- zapytał różnooki.
-No, bo ładnie byście wyglądali jako para.
-Widać Biała Dama chce swatać cię z Lysem.- dodał bardzo rozweselony czerwonowłosy.
-Coś ty powiedział?!- zdenerwowała się. -Biała Dama?! I mówi to osoba, której widać czarne odrosty.
-Stul twarz.
-Zachowujecie się jak dzieci w przedszkolu.- dodał białowłosy.
-Zgadzam się z Lysandrem. Czy wy zawsze musicie mieć jakieś 'ale' do siebie?
-Tak!!!- odpowiedzieli w tym samym momencie.
-Chociaż w jednym się zgadzają.- Lys wyglądał na bardzo rozbawionego całą tą sytuacją.
-Koniec tematu. Zaraz się spóźnimy na lekcję.- powiedziałam. Do dzwonka zostało niecałe 3 minuty.  
W pośpiechu pociągnęłam kłócącą się Rozę i pobiegłam razem z nią pod salę nr. 23. Niestety na lekcję się spóźniłyśmy za co dostałyśmy burę. Pani Minque jest bardzo surowa. Jest niską kobietom na moje oko około 48. Farbowane na rudo włosy, oczy koloru zgniłej zieleni, które patrzą się na ciebie z wielką pogardą i wyższością. Co charakteryzowało tą kobiecinę to piegi. Bardzo dużo piegów. Ubrana zawsze w zieloną marynarkę, białą bluzkę i czerwone mini dzwony.
Lekcja z tą panią to istny koszmar. Jest okrutna, złośliwa, a przede wszystkim bardzo wymagająca. Każdego by pytała i wymagała od ciebie jak najwięcej. Nie przepadała zbytnio za mną i za białowłosą.
Pytacie się pewnie dlaczego? Kiedyś moja przyjaciółka w napadzie wściekłości powiedziała jej, że ubiera się jak dziwadło i różne obelgi. Za to dostała wypracowanie na jakiś głupi temat oraz naganę. Natomiast mnie nie lubi, ponieważ kumpluję się z Rozą, a po drugie kiedyś przez przypadek wylałam na nią kawę. Tak naprawdę to zostałam popchnięta przez Kasa, który wiedział, że kawa się na nią wyleje. Ja dostałam burę, a Kastiel miał wielki ubaw. Wracając do lekcji to zostałam zapytana chyba z dwa razy. Odpowiedziałam bardzo nie chętnie, ale Minque nie odezwała się tylko zapisała coś w swoim szarym notesiku.
Reszta lekcji minęła spokojnie. Oprócz w-f na, którym nie ćwiczyłam. Zastanawiało mnie tylko jedno przez cały dzień nie widziałam Armina. Brakuje mi go. Przez cały mój pobyt w domu odwiedził mnie raptem kilka razy. Smuciło mnie to, ponieważ bardzo go lubię. Moje rozmyślania przerwał ktoś wychodzący z szatni do, której właśnie szłam. Tym kimś był czerwonowłosy. Gdy mnie zobaczył rozejrzał się na boki jakby czegoś szukał. Zatrzymał się niedaleko wejścia do szatni dziewcząt. Chciałam obok niego przejść, lecz on zgrabnie zastawił mi przejście rękom. Delikatnie przysunął się do mnie. Nasze ciała stykały się delikatnie. Próbowałam się wyrwać, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać, ponieważ jakaś dziwna siła nie pozwalała mi się ruszyć. Przepiękne czekoladowe oczy patrzyły się na mnie bardzo hipnotyzująco.
-Możesz mi powiedzieć.....- niedane mi było dokończyć, ponieważ czerwonowłosy zatopił usta w moich. Odwzajemniłam pocałunek, który był delikatny, a zarazem pełen pożądania. Ale czemu on mnie całuje?
To pytanie jednak odpłynęło w nie pamięć, ponieważ czekoladowooki coraz zachłanniej całował. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Poruszyłam się, ale Kastiel nic sobie z tego nie robił. Natomiast ja odzyskałam czucie w moi ciele, które na początku nie chciało mnie słuchać.Wyrwałam się z uścisku i pobiegłam w stronę wyjścia. Całe szczęście, że to ostania lekcja. Zapomniałam nawet o mojej kostce, która zaczęła mnie boleć. Doszłam do ławki, gdzie usiadłam. Kostka bolała niemiłosiernie, a ja lekko zwijałam się z bólu. Próbowałam ją jakoś rozmasować. Gdy podniosłam wzrok na przechodniów ujrzałam Armina, który spojrzał na mnie i od razu się uśmiechnął.
-Cześć pięk... Ariel.- poprawił się.- Ej nic ci nie jest?
-Kostka trochę mnie boli.- powiedziałam z udawanym uśmiechem.
-Widać, że nie trochę.- powiedział.- Może nie jestem jakimś pakerem, ale wskakuj mi na barana, a ja cię zaniosę do domu i nie ma żadnych 'ale'.
-Ale naprawdę nic mi nie jest. Armin proszę cię nie patrz tak na mnie. To już druga osoba, która mnie dzisiaj nosi na barana.
-Kto mógł nosić królewską jegomość, prócz mnie?- odparł teatralnie. Muszę przyznać, że Armin ma zadatki na aktora.
-Lysander za namową Rozalii zaniósł mnie do szkoły.- chłopak nie był ucieszony, ale nie dał po sobie tego poznać.
-Namową? A to nie był rozkaz?
-Ojej. Przecież znasz Rozuś.- zaśmialiśmy się oboje znając dyktaturę złotookiej. Armin zaniósł mnie do domu. Jonego na szczęście nie było, ponieważ dostałam bym kazanie. Zaprosiłam niebieskookiego do środka mówiąc, że nie chcę zostać sama. Chłopak ucieszył się z mojej propozycji. Zrobiłam herbatę malinową i podałam ciasteczka.
-Przepraszam cię, że cię nie odwiedzałem, ale....- niebieskooki lekko się zarumienił.- Musiałem coś przemyśleć.
-Zakochałeś się?- odpowiedziałam z ciekawością.
-Eeee...m...Możliwe.- jego twarz z różowej zmieniła barwę na purpurowy.
-A powiesz mi kto jest twoją wybranką?- byłam bardzo ciekawa.
-Dowiesz się....to...ktoś kogo bardzo dobrze znasz.- powiedział przybierając różne odcienie koloru.
-Rozalia ma chłopaka.- powiedziałam na żarty.
-Nieeee! Coś ty, to nie Roza. I nie patrz tak na mnie nie powiem ci.
-No dobra.- lekko obrażona zrobiłam kwaśną minę.
-Może pogramy w simsy?- zgrabnie ominął temat.
-Jejej. Gramy!
Przez cały dzień grałam z Arminem w różne gry. A muszę wam powiedzieć, że mam ich bardzo dużo. Przez cały czas czarnowłosy patrzał się na mnie,jakby chciał coś powiedzieć, ale brak mu odwagi. Potem przyszedł Jony, ale gdy zobaczył mnie i niebieskookiego razem uśmiechnął się i wyszedł. A ja zasnęłam na ramieniu Armina, który delikatnie położył mnie na poduszce. Poczułam jeszcze, że przykrywa mnie kocem i całuje w policzek. Niestety, ale dalej nic nie pamiętam, ponieważ odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Zostałam obudzona przez szarookiego, który zaprosił mnie na kolację.
-A gdzie Armin?- spytałam.
-Wyszedł jakieś 2 godziny temu. A czemu pytasz?- zapytał lekko unosząc brew.
-A nie nic.
-Ariel, a może ty się zakochałaś?
-Ja? A czemu tak sądzisz?- zdziwiło mnie to pytanie.
-No, nie wiem.- odparł chłopak, jakby wiedział coś o czym ja nie wiem.
-Kłamiesz mów co wiesz!
-Nic nie wiem, a jak już wiem to na pewno ci nic nie powiem.
-To nie jem kolacji.- zrobiłam obrażoną minę, która zawsze działała.
-To nie. A zrobiłem te pyszne kotleciki.
-Kotleciki? Mniam. Już schodzę!- Zjadłam ze smakiem przygotowaną kolację. A potem poszłam się umyć. I zmęczona całym tym pokręconym dniem zasnęłam, nawet nie zastanawiając się nad niczym.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Rozdział trochę dłuższy. Nadal mam dylemat z kim powinna być Ariel -.-' Jak ja się tak będę zastanawiać to ona zostanie starą panną z 20-ską kotów. Pomożecie?
Przypominam o ankiecie tam u góry w prawym rogu.
Dlatego w tym rozdziale zrobiłam kilka gorących momentów z każdym chłopakiem ( Kasem, Lysem i Arminem).Pomóżcie błagam, bo mnie szlak jasny trafi. A Ariel przeze mnie zostanie stara panną. :P
Jeśli są jakieś błędy to sorry. -.-'
W następnym odcinku pojawi się tajemniczy Wiktor. Ale co do tej informacji to nie jestem pewna.


Scena pocałunku Ariel i Kastiela *.*




14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hmm. może będzie w poniedziałek xD
      Dziękuje z czytanie :P

      Usuń
  2. Świetny rozdział ^^ Co do chłopaka Ariel to... Ja ci nie pomogę xd Lubię Lysia za jego romantyczne i szarmanckie zachowanie. Kas jest stanowczy (duzio buziaczków, DUZIO) a zarazem potrafi być opiekuńczy. A Armineczek, rzadko się pojawia w opkach jako ta prawdziwa miłość, a jest naprawdę zajebistym chłopakiem.Tak więc naprawdę nie wiem :/ Ale wiesz perspektywa skończenia jako stara babcia z dwudziestka kotów nie jest taka zła. Jeszcze nikt na to nie wpadł :P
    Więc pozostaje mi życzyć duzio weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba będę pierwszą, która na to wpadła -.-' Kurde muszę się w końcu zdecydować, bo my się tu tak śmiejemy, a tak zaraz będzie xD
      Mam taki sam dylemat, chodź powiem ci, że zastanawiam się nad Kasem i Arminem, bo do Lysa mam już rozplanowany nowy blog xD

      Usuń
  3. Złapałam parę błędów np. domu, KTÓREGO zamknęłam. Powinno być który zamknęłam. Poza tym wszystko fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS; -Kto mógł nosić królewską jegomość, prócz mnie?- odparł teatralnie. Muszę przyznać, że Armin ma zadatki na aktora.
      -Lysander -hahaha jebłam* moglaby mu wydłubać oko, na to samo by wyszło xD
      ω

      Usuń
    2. Haha UWAGA Armin w następnym odcinku wydłubie Lysowi oczy >.<
      Błąd został poprawiony xD

      Usuń
  4. Świetny rozdział *.* Jak chodzi o tego chłopaka to...w moim sercu był jest i zawsze będzie Lys ,ale jak mówisz ,że masz zaplanowany o nim nowy blog xD to wybieram Armina ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem co czujesz :D Ja nie wiedziałam z kim ma być główna bohaterka i co z tego wyszło? Jej historia dobiega końca, a ona nic! Mur, beton. :D
    Ok, a teraz o rozdziale: Jak dla mnie przesłodko. Akcja z trójką przystojniaków w jednym rozdziale, mniam! :D Najbardziej podobała mi się scena z Lysem, bo on jest taki słodki i w ogóle.
    Na początku kibicowałam paringowi Ariel x Armin, ale teraz już sama nie wiem. Jedyne pomysły jakie mi przychodzą do głowy są chore. Taki sadyzm ze strony głównej bohaterki nad wszystkimi przystojniakami, a wnioskując z twojej notki jednak chcesz żeby była z Lysandrem / Kastielem / Arminem / Wiktorem (niepotrzebne skreślić).
    To tyle. Ale się rozpisałam! :D Ogólnie cud, miód i w ogóle :D
    PS. Zapraszam na fanpage'a :D Mam pewien dylemat, help me, please! :D
    Link: https://www.facebook.com/NatariaShadow

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne <3 uwielbiam czytać to co piszesz. ! Obserwuję :D Zapraszam do siebie http://maniak28.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie napisane.

    OdpowiedzUsuń